Rynek mieszkaniowy przechodzi okres burzy i naporu. Na trudy czasu zebrało się kilka czynników – zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Z dynamicznego obrazu jasno wyłania się trend wzrostu popularności mieszkań na wynajem.
Na burzliwy krajobraz składają się między innymi trudności związane z wojną w Ukrainie, szybko rosnąca inflacja, zmiany stóp procentowych czy wzrost kosztów kredytów, co zasadniczo wpłynęło na nastroje rozważających kupno mieszkania. Liczba mieszkań sprzedanych w pierwszym kwartale br. na rynku pierwotnym w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi wyniosła łącznie 10,4 tys. W porównaniu z wyjątkowo wysokim wynikiem z I kw. 2021 r. spadek sprzedaży w tych miastach wyniósł 46% rok do roku. Warto zauważyć, że spadek sprzedaży w całej Polsce kwartał do kwartału wynosi 30%, co – jak wskazuje raport JLL – w tej zaognionej sytuacji wygląda na dosyć spokojną reakcję.
Obraz pierwszego kwartału br. pokazuje również niebagatelny skok cen mieszkań w niektórych dużych miastach. Na przykład w Trójmieście mieszkania zdrożały o ponad 44%, w Poznaniu – o 38%, a w Łodzi – o 32%. W tym kontekście Wrocław mieni się oazą względnego spokoju, przy wzroście tylko o 5%.
Zmiany, zmiany, zmiany
Na wyżej zarysowanym tle, przy uwzględnieniu potrzeby najmu związanej z przyjazdem do Polski ponad 3 mln szukających schronienia uchodźców z Ukrainy, nastąpiło znaczne przetasowanie na rynku. Przetasowanie, które nadal trwa. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się najem mieszkań, bo do zwiększonych potrzeb krajowych (wynikających z trudniejszej dostępności kredytów mieszkaniowych) doszły potrzeby Ukraińców, najczęściej szukających mieszkania właśnie na wynajem. Poszukiwane są zarówno mieszkania małe, jak i duże. Wzrost dotyczy zarówno znanego i dobrze funkcjonującego najmu prywatnego, jak i instytucjonalnego, który w ostatnim czasie bardzo się rozwija, zyskując na znaczeniu. Wzrost potrzeb najmu z pewnością wpłynie na dalszy rozwój tego segmentu.
Najem instytucjonalny rośnie w siłę
Wniosek ten potwierdza raport PwC Polska, wskazujący, że luka mieszkaniowa w kraju szacowana jest na 2 mln mieszkań i w znacznej mierze dotyczy dużych miast. Do 2026 roku liczba ofert najmu instytucjonalnego wzrośnie przynajmniej do 54 tys. mieszkań. Dla zobrazowania skali warto mieć świadomość, że obecnie dostępnych mieszkań w tym systemie PRS jest 7 tys., a w budowie lub przygotowaniu znajduje się 25 tys. lokali.
„Zdaniem ekspertów praca zdalna, która upowszechniła się ze względu na pandemię COVID-19, może negatywnie wpłynąć na popyt na mieszkania dogodnie skomunikowane z centrami biznesowymi dużych miast, a – co za tym idzie – profil mieszkań z oferty PRS” – czytamy w ww. raporcie. Natomiast dzięki badaniu Zymetrii[3] wiadomo też, jakie atrybuty szczególnie cenią sobie obecni mieszkańcy PRS: są to możliwość mieszkania w atrakcyjnych dzielnicach miasta, lokalizacji sprzyjającej wygodzie życia codziennego oraz w pobliżu terenów zielonych. „Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że najem mieszkania w systemie instytucjonalnym daje ich lokatorom poczucie bezpieczeństwa – formalności są proste, a zasady najmu przejrzyste. Nie ma ryzyka wypowiedzenia umowy z dnia na dzień bez powodu, a to w dzisiejszych czasach jeszcze bardziej zyskuje na znaczeniu”- skomentowała Małgorzata Głos, Partnerka w firmie Zymetria.
Rynkowe trendy i oczekiwania
Połączenie powyższych wniosków maluje portret potencjalnego najemcy, również instytucjonalnego: mieszkaniec dużego miasta, szukający lokum w dobrej, wygodnej lokalizacji z terenami zielonymi. Bliskość miejsca pracy nie jest ważna – znaczenia nabiera po prostu wygoda i komfort życia.