Wiosna w tym roku przyniosła głównie deszcze, które padały właściwie nieprzerwanie przez kilkanaście dni. Powodzie, które są już normą nie zaskoczyły specjalnie nikogo, tak samo jak zalania w miejscach podmokłych i przerwania wałów. Skąd jednak bierze się woda na przykład w piwnicy w domu, który stoi wysoko na skarpie albo w miejscu, gdzie w ogóle nie ma rzeki ani żadnego zbiornika wodnego? Winę za to ponoszą prawdopodobnie wody gruntowe i rodzaj gleby, na którym akurat może stać dom. Jeśli więc piwnica, albo inna część domu zalewana jest z nieznanego źródła i wykluczy się pękniętą rurę, którą powinny zająć się służby wodociągowe lub hydrauliczne, to możemy śmiało postawić na zalegającą w ziemi deszczówkę. Jest to hipoteza dosyć łatwo sprawdzalna, w kilku prostych krokach. Na początku trzeba poczekać, aż deszcze ustaną i wziąć się do pracy. Po pierwsze, należy obserwować stan wody w szambie albo studni. Jeśli jest wysoki, a my nie używaliśmy wody, to wina deszczu. Po drugie powinniśmy sprawdzać poziom wody w zalanym pomieszczeniu lub wybrać wodę z pomieszczenia i sprawdzać, czy poziom wraca do poprzedniego stanu, podnosi się, czy opada. Jeśli wody przybędzie do naszego znacznika lub jest jej mniej, jesteśmy w domu. To wody gruntowe. Opadną, a nam pozostanie wysuszenie zalanego miejsca. Warto również zadzwonić po geodetę, by sprawdził, gdzie w gruncie jest woda i na czym w ogóle dom stoi: ziemi, piasku, czy glinie.